niedziela, 22 kwietnia 2012

O... #1: Janelle Monáe

źródło: http://www.rachelbeen.com/portraits

Pewnie słyszeliście piosenkę Fun z gościnnym występem Janelle Monáe. Ale kim ona jest?
Wspominałem o niej już w zeszłym tygodniu w 7 Ulubionych. Z ogromną radością obserwuję rosnącą popularność panny Monáe oraz zdobywane uznanie, o którym świadczy chociażby udział w Koncercie Noblowskim (organizowany w dniu przyznania Pokojowej Nagrody) w zeszłym roku. 

Janelle pochodzi z Kansas City, ale nie zagrzała tam miejsca choć jak podkreśla jedną z jej ważniejszych inspiracji jest postać pochodzącej również z Kansas Dorotki z Czarnoksiężnika z Oz. Studiowała w Nowym Jorku i Filadelfii, ale jej kariera zaczęła się na dobrą sprawę dopiero po przeprowadzce do Atlanty i poznaniu Big Boia. OutKast wziął ją pod swoje skrzydła co zaowocowało gościnnym udziałem Janelle w dwóch piosenkach z płyty Idlewild. To Big Boi właśnie zapoznał Diddiego z jej twórczością co zaowocowało entuzjastyczną reakcją i wciągnięciem Janelle na listę Bad Boy Records oraz wydaniem debiutanckiej EPki Metropolis. Skojarzenia z filmem Fritza Langa o tym samym tytule nie są błędne, ponieważ w pięciu zawartych na krążku piosenkach Monáe opowiada historię zakazanej miłości Cindi Mayweather - androida, oraz człowieka - Anthonego Greendowna. Miłości za którą Cindi zostaje skazana przez władze Metropolis na natychmiastowy demontaż. Historia ta została podzielona na cztery części - stąd podtytuł EPki Suite I (The Chase). Kolejne dwie części składają się na album The ArchAndroid, w którym Cindi Mayweather zostaje wysłana żeby uwolnić populację Metropolis i uświadamia sobie, że jest zapowiadanym ArchAndroidem, który da wszystkim androidom wolność. Według słów artystki androidy są symbolem prześladowanego i uciskanego "obcego", "innego". Ostatnia suita najpewniej będzie jednym z dwóch zapowiedzianych na ten rok wydawnictw. Od strony muzycznej oba albumy są szaloną mieszanką stylów i przekrojem przez bardzo szerokie spektrum inspiracji, od Jamesa Browna i Steviego Wondera, przez OutKast, Prince'a, Bowiego i Jacksona, do Hendrixa, Herrmanna i Erykę Badu. Mieszanka ta jest jednak niesamowicie spójna i nie można powiedzieć że coś nie pasuje, słucha się i Metropolis, i The ArchAndroid mając wrażenie kompletnej całości.
Jak widać na zdjęciu, wyróżnia się panna Monáe z wielu zaczynających karierę wokalistek również stylem i ubiorem. Jednak nie w taki sposób jak Lady GaGa czy Katy Perry, wręcz odwrotnie. Nie prowokuje i nie eksponuje swoich kobiecych atutów strojami, które odkrywają o wiele więcej niż zakrywają. Zawsze w czerni i bieli. Najczęściej w smokingu. Zawsze elegancko. Jak sama powiedziała w jednym z wywiadów, chce zdefiniować na nowo sposób ubierania się młodych kobiet, pokazać że można inaczej. O docenieniu w kręgach mody najlepiej chyba świadczy jej obecność w Vogue
Poza dwoma świetnymi albumami, pięknym głosem i niesamowitą energią Janelle Monáe zdobyła moje serce czymś rzadko spotykanym wśród młodych artystów - mądrością i inteligencją. Oglądałem i czytałem wiele wywiadów z nią i za każdym razem byłem pod wrażeniem. Ma swoje zdanie i je wyraża, ma coś do powiedzenia i to co mówi jest ciekawe. Myślę że jest jedną z tych osób, które będą miały największy wpływ na rozwój muzyki w przyszłości, jedną z tych którzy mają szacunek do słuchacza i którzy mają coś do powiedzenia nie tylko na temat siebie samych. 

Na koniec teledyski z Metropolis i The ArchAndroid








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz