czwartek, 14 marca 2013

Przypominam, polecam #2

Przypominam, polecam czyli cotygodniowy cykl, w którym będę przytaczał cztery płyty, uporządkowane chronologicznie, z okresów 1950-1979, 1980-1999, 2000-2010 oraz od 2010 do dziś. Wiele z nich z pewnością będzie znanych czytelnikom, być może część nie, ale będę się starał żeby zawsze były warte odsłuchania chociaż z ciekawości. Zapraszam.



William Bell - Bound To Happen (1964)

Album, który odkryłem drogą dla mnie dość częstą. Mianowicie poprzez szukanie sampla z hiphopowego kawałka, w tym wypadku wspólnego dla dwóch świetnych piosenek. Worst comes to worst Dilated Peoples oraz One Step należącego do Wu Tang Family Killah Priesta. Kiedy wreszcie dokopałem się do oryginału, nie tylko rzeczone I Forgot To Be Your Lover mnie oczarowało ale cały album. Świetny przykład klasycznego, południowego soulu. Ostatnimi czasy właśnie w takiej i pokrewnej muzyce się lubuję. Zdecydowanie warte sprawdzenia.

Maxwell - Maxwell's Urban Hang Suite (1996)
Już sam nie wiem skąd wytrzasnąłem teledysk do Somethin', somethin'. Nie wiem czy nazwać to R&B czy Neo Soulem i w sumie niewiele mnie to obchodzi. Hipnotyzująca płyta z gatunku "pościelówy". Jeden z moich najlepszych zakupów tego roku. Przyznam się bez bicia, że nie znam kolejnych płyt Maxwella, ale żeby przebić debiut musiałby nagrać coś naprawdę niesamowitego.
Ascencion (Don't Ever Wonder)
...Till The Cops Comes Knockin'

Lovage - Music To Make Love To Your Old Lady By (2001)
Płyta, która jest w pewnym sensie dalszym ciągiem projektu Handsome Boy Modelling School, który utworzyli dwaj giganci stojący jednak trochę w cieniu. Prince Paul, producent legendarnej hiphopowej grupy Stetsasonic, moich ulubionych De La Soul oraz członek kolektywu Gravediggaz, i Dan The Automator (współproducent debiutu Gorillaz, członek projektu Deltron 3030, współpracownik DJa Shadowa). Kiedy duet się rozpadł, Dan stworzył kolejny projekt pod pseudonimem wymyślonym na potrzeby Handsome Boy... - Nathaniel Merriweather, do którego zaprosił m.in. frontmana Faith No More Mike'a Pattona. Efekt jest moim zdaniem mistrzowski a single Stoker Ace i Book of the Month idealnie oddają atmosferę duszną od spoconych ciał. Tytuł zresztą mówi sam za siebie.

Ghostpoet - Peanut Butter Blues & Melancholy Jam (2011)
Jedna z najlepszych, moim zdaniem, płyt z 2011 roku. Londyńczyk (a jakże!) nagrywający pod pseudonimem Ghostpoet zgotował płytę idealnie oddającą nastrój panujący nocą w wielkim mieście. Połączył to z tekstami wyrzucanymi leniwym głosem i niepozornymi, a mimo to zapadającymi w pamięć refrenami. Warto posłuchać tego albumu, szczególnie w przededniu premiery kolejnego - Some Say I So I Say Light. Świetna ścieżka dźwiękowa dla wielkomiejskich zwierząt takich jak ja, które lubią miasto nocą.
Survive It
Cash and Carry Me Home
Liines

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz