poniedziałek, 25 marca 2013

Koncerty #2: Jessie Ware w Palladium

Fot. Marcin Bąkiewicz/WP (http://muzyka.wp.pl/gid,672090,page,4,title,Jessie-Ware-w-Warszawie,galeria.html)
Znacie to irytujące uczucie, że na koncercie bawi się tylko mała grupka widowni? Kiedy tylko wy, wespół z małym ułamkiem publiczności klaszczecie, krzyczycie, tańczycie i ogólnie żywo reagujecie? Właśnie to są powody, dla których ostatnimi laty podchodzę z ogromną rezerwą do wszelkich festiwali, szczególnie tych dużych. Do tej pory na koncertach jednego artysty nie spotykałem się z czymś takim, a jeśli już to była to nie większość ale pojedyncze osoby. Jednak tym razem skutecznie mi taka atmosfera zepsuła świetny pod każdym innym względem koncert Jessie Ware w Palladium w minioną sobotę.
To już trzeci koncert Jessie w Polsce i drugi w Warszawie. Nie widziałem jej na Openerze, ale byłem w 1500 m2 do wynajęcia, gdzie mimo akustyki nie aż tak dobrej jak w Palladium i mniej zaawansowanych świetlnych efektów, ogólny odbiór był wspaniały. Niestety tym razem cała radość i przyjemność z oglądania naprawdę pięknego występu wspaniałej wokalistki została zdeptana przez wymienione na początku zjawisko. Bardzo mi z tego powodu przykro, bo choć Jessie była przeurocza mówiąc do publiczności i razem z zespołem dali naprawdę super koncert to wiem, że po dłuższym czasie pozostanie mi w pamięci ta irytacja zachowaniem większej części ludzi na widowni.

Morał: Nie chodźcie na koncerty żeby stać jak nieme słupy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz