źródło: http://www.lauramvula.com/gallery/detail/photos |
Wpadłem na nią, na którejś z facebookowych stron, zdaje się, że duetu AlunaGeorge, kiedy dodali zdjęcie z koncertu czy jakiejś imprezy. Postanowiłem więc sprawdzić kim ona jest i standardowo zacząłem szukać jej piosenek na youtube. Najpierw posłuchałem She, które zdecydowanie zachęciło mnie do dalszego odkrywania. Wtedy wpadłem na Green Garden i przepadłem. Wszystko, i piosenka i teledysk, mnie zachwyciło. Już długo nie słyszałem tak radosnej, wprawiającej ciało w ruch i, z braku lepszego określenia, wiosennej (?) piosenki. Po kilku godzinach bezustannego słuchania wreszcie zabrałem się za cały debiutancki album Sing To The Moon. Wprawdzie brzmieniu całości bliżej do She niż do Green Garden jednak jest to zdecydowanie jedna z lepszych płyt jakie ostatnio słyszałem. Podobna do Devotions Jessie Ware jeśli chodzi o klasę wykonania, za to niekoniecznie w klimacie, choć obie panie oscylują wokół soulu. Laura jako dyrygentka kościelnego chóru oraz absolwentka konserwatorium do swojej muzyki dodaje również inspiracje muzyką gospel i jazzem, w odróżnieniu od czerpiącej z hip-hopu i R&B lat 90 Jessie. Te porównania biorą się stąd, że obie panie są w podobnym wieku i obie niedawno wydały swoje debiutanckie albumy, oraz w zasadzie nagrywają muzykę należącą do tego samego gatunku (co na marginesie pokazuje jak pojemne i mylące potrafią być takie etykiety), a przede wszystkim Sing To The Moon podobnie jak Devotions przesłuchałem jednym tchem bez żadnego przewijania. Również podobnie jak zachwyciłem się, i z miejsca stałem się fanem, Jessie Ware, tak teraz stałem się fanem Laury Mvuli i wszystkim wam gorąco polecam jej muzykę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz