poniedziałek, 28 maja 2012

Koncerty #1: Theophilus London w Mieście Cypel


Wspominałem o tym koncercie w ostatnich Newsach. Teraz przedstawię moje wrażenia po całej imprezie.
Zaczynając od początku czyli od biletów. Jako wiecznie spłukany student wziąłem oczywiście udział w konkursie (organizowanym przez jednego ze sponsorów - Bushmills) na podwójną wejściówkę na koncert. Udało się wygrać, dostałem maila i informacje o odbiorze. Pojechałem na umówione miejsce ale niestety przyjechałem za wcześnie, więc pojechałem w dniu koncertu. Niestety okazało się, że mojego nazwiska wbrew zapewnieniom w mailach nie było na liście. Czułem się jak kretyn więc wróciłem do domu i napisałem do organizatorów konkursu maile na, które odpowiedzi nie dostałem. W ostatnim akcie desperacji zadzwoniłem do Miasta Cypel ale niestety mój rozmówca nie mógł mi pomóc. Jest jednak szczęśliwe zakończenie tej części historii, ponieważ po chwili oddzwoniła do mnie babka z Bushmills'a i zapewniła, że podwójne wejście będzie czekać na mnie przy wejściu.


Sam koncert wbrew moim doświadczeniom, o dziwo zaczął się o zapowiadanej godzinie. Theophilus wyszedł na bardzo kameralną scenę, której funkcji spełniał kontener bez jednej ściany w towarzystwie gitarzysty, basisty i dj'a. Już od pierwszej piosenki wiadomo było, że koncert będzie bardzo żywiołowy, a z punktu widowni pełen skakania, machania rękami i wrzasków. Szczerze mówiąc zupełnie nie miałem pojęcia czego się spodziewać po występie Theophilusa na żywo, nie mogę więc mówić o miłym lub nie zaskoczeniu. Było jednak widać, że potrafi i lubi grać koncerty oraz ma całkiem niezły kontakt z widownią. Nie pamiętam już wszystkich piosenek, ale podobało mi się granie materiału nie tylko z debiutu w Warnerze i nadchodzącego materiału, ale również piosenek z wcześniejszych mixtape'ów (które bardziej mi przypadły do gustu). Podsumowując, bardzo dobry koncert w bardzo fajnym miejscu i dawno tak się nie wyszalałem. Jedyne co pozostawiło pewien niesmak po bardzo dobrym koncercie to kontakt z wypełniającą strefę pod samą sceną żeńską częścią publiczności. Ciągłe zapraszanie do tańca na scenie w dużych grupach, rzut stanikiem na samym początku oraz pełne entuzjazmu piski przy piosence pod wiele mówiącym tytułem "Show them titties". Nie była to oczywiście większość żeńskiej części widowni, nie była to nawet duża grupa, ale niestety jak to zwykle bywa w takich wypadkach mniejszość zdołała zatrzeć dobre wrażenie większości. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz