niedziela, 2 grudnia 2012

7 Ulubionych #10.8 - Kendrick Lamar

źródło: http://www.thisgoesin.com/2012/09/kendrick-lamar-talks-west-coast-collabs-on-the-morning-riot-video/
Kendrick Lamar nazywany jest "mesjaszem i zbawcą hip-hopu", "najważniejszym raperem od Jaya-Z". Wydawało by się, że z jednej strony to ogromna presja dla młodego artysty, a z drugiej pretekst do monstrualnego ego i arogancji. Jednak ani jedno ani drugie nie dotyczy wychowanka kalifornijskiego Compton.

Od razu muszę powiedzieć, że mimo sporej znajomości żaden ze mnie znawca więc będę się posiłkował opiniami felietonistów, którzy naprawdę wiedzą o czym piszą. Powołując się na równanie Andrzeja Cały, w którym stwierdził, że Kendrick jest sumą Nasa i 2Paca, oraz cytat z recenzji Good Kid m.A.A.d City Marcina Flinta "Kendrick jest lepszym raperem od 2Paca." przechodzę do mojego autorskiego wywodu mającego przybliżyć Wam, drodzy czytelnicy, jedną z najciekawszych postaci we współczesnym hip-hopie. Jak zawsze będzie to spojrzenie zupełnie subiektywne i nie do końca uczciwe, bo piszę o artyście, który mnie zafascynował i nie mam w głowie, mimo usilnych starań, muzycznej encyklopedii. Przechodzę więc do konkretów.
Pierwszą rzeczą jaką trzeba powiedzieć o Kendricku to, że wychował się w Compton. Ten fakt kształtuje całą jego twórczość i pozwala ją zrozumieć. Amerykańska stolica gangów, z którą związana jest spora część legend Zachodniego Wybrzeża (Dr. Dre, Ice Cube, Eazy-E, wspominany 2Pac) odcisnęła piętno na dzieciaku jakim był. Efektem była dojrzałość ponad swój wiek. Jay Rock, jeden z jego przyjaciół i członek ekipy Black Hippy, wspomina, że kiedy się poznali, Kendrick sprawiał wrażenie "najstarszego nastolatka na świecie". 

Jego rodzina pochodzi z Chicago, ale ponieważ wtedy okolica, w której mieszkali była pełna gangów postanowili się przeprowadzić do innego miasta i, o ironio losu, wybrali położone obok Los Angeles Compton. Miejsce urodzenia Kendricka, jak niektórzy wiedzą, jest również matecznikiem dwóch chyba najbardziej znanych i niezwykle brutalnych amerykańskich gangów Bloods i Crips. Jak już pisałem wcześniej, atmosfera przemocy na ulicach i życia wśród wszechobecnych gangów miała duży wpływ na dorastającego chłopaka, o czym zresztą genialnie opowiada w kawałku The Art Of Peer Pressure z Good Kid.... Od razu muszę przytoczyć odpowiedź Kendricka na pytania o jego powiązania z gangami, przypisywane mu bez ustanku. Powiedział, że nigdy nie był członkiem gangu, tak po prostu wyglądało życie w Compton i spędzanie czasu z kumplami, z którymi robili głupie rzeczy. 
Szybko jednak zrozumiał, że to nie jest droga jaką chce iść. Zaczął więc rapować. Pierwszą inspiracją do tego było ważne wydarzenie z jego dziecięcego życia, kiedy w 1995 roku ojciec zabrał ośmioletniego Kendricka na plan teledysku California Love Tupaca i Dr. Dre. Obaj mają na niego ogromny wpływ do tej pory, Dre jako mentor wspierający jego karierę i 2Pac jako inspiracja.

Pierwszy mixtape Youngest Nigga In Charge jeszcze jako K-Dot wypuścił w 2003 roku mając szesnaście lat. Zapewniło mu to zainteresowanie niezależnej wytwórni z Los Angeles, z którą jest związany do tej pory - TopDawgEntertainment. Później wydawał jeszcze mixtape'y pod ksywką K-Dot, ale pominę ten okres i przejdę do roku 2009 kiedy to postanowił nagrywać pod własnym imieniem i nazwiskiem. Pierwszym wydawnictwem na nowej drodze było Kendrick Lamar EP. Kolejny rok był bardzo ważny za sprawą mikstejpu Overly Dedicated i pochodzącego z niego piosenki Ignorance is Bliss, którą zapewnił sobie zainteresowanie Dr. Dre. Przyniosło ono dość szybko konkretne korzyści. To za sprawą tego zainteresowania właśnie, TopDawg podpisało wiązany kontrakt z gigantem Interscope oraz Aftermath Dr. Dre, którego skutkiem są "oficjalne", czyli już nie niezależne, debiuty Kendricka, oraz reszty ekipy Black Hippy (Jay Rock, Schoolboy Q, Ab-Soul).

Dochodząc do tego momentu kończę wątek biograficzny. Moją bardzo skupioną uwagę Kendrick zawdzięcza genialnemu singlowi z niezależnego debiutu, i jednocześnie swoistego wstępu do Good Kid m.A.A.d. City, czyli Hiii Power z również genialnego Section.80. Przyznam się, że długo nie mogłem poznać całego albumu bo ciągle przewijałem do ostatniego tracku. Jednak kiedy wreszcie ochłonąłem i spokojnie skupiłem się na całości to tłumacząc dosłownie z angielskiego popularne określenie - wybuchł mi umysł. Od muzyki, przez teksty, technikę, chwytliwe refreny, aż do kompozycji całości, wszystko było na najwyższym poziomie i jednocześnie niesamowicie świeże (nie znoszę tego określenia, ani po polsku, ani po angielsku ale trafniejszego nie umiem znaleźć). Z całą pewnością mogę stwierdzić, że Section.80 uzależnia. W dzisiejszych czasach hurtowego pochłaniania ogromnych ilości muzyki, co niestety mi również się udziela, ten album katowałem na okrągło tygodniami bez żadnych dodatków, a po roku nadal ciągle do niego wracam. Kiedy udało mi się wreszcie oderwać, postanowiłem poszukać wcześniejszych dokonań Kendricka i trafiłem na wyżej wspominane Kendrick Lamar EP i Overly Dedicated. Znowu pożegnałem różnorodność artystów w moim muzycznym menu na jakiś czas. 
Znający mnie, dobrze wiedzą, że na ogół pochłaniam mnóstwo nowych rzeczy i ciągle staram się rozszerzać moją muzyczną wiedzę i bibliotekę, jednak jak mało komu to właśnie bohaterowi tego tekstu udało się zawłaszczyć moją uwagę na długo. Dlatego właśnie wyczekiwałem z utęsknieniem jakichkolwiek informacji w internecie na temat kolejnego albumu i kiedy pojawiły się pierwsze pogłoski o współpracy z Dr. Dre, a później wyciekł singiel The Recipe moje zachłanne serduszko podskakiwało z radości. Kolejne przecieki dotyczyły tajemniczej piosenki z Lady Gagą, z którą to najwyraźniej bardzo się Kendrick zaprzyjaźnił. W tym wypadku jednak żadne dowody w postaci audio nie ujrzały światła dziennego. 
Wreszcie jednak ukazał się latem oficjalny singiel, a po nim dość szybko teledysk do niego. Swimming Pools (Drank) to kawałek, który mi osobiście jako przeciwnikowi zachlewania mordy do nieprzytomności i alkoholizmu, jest bardzo bliski. Z pozoru kolejny numer o imprezie, ale tak naprawdę historia przestrzegająca przed tym żeby nie utonąć w "basenie pełnym alkoholu" parafrazując refren. Jest charakterystyczna dla całej chyba twórczości Kendricka. Można by z łatwością przyczepić mu łatkę "świadomego" rapera i w całej sztuczności tej kategorii, byłaby ona poprawna jednak cytując samego zainteresowanego we wspomnianym kawałku, ignorance is bliss - ignorancja jest błogosławieństwem. 
Wszystkie historie z morałem w tekstach przychodzą mu niezwykle naturalnie, prawdopodobnie bierze się to z ich mocno autobiograficznej genezy. Malując dość mroczne, z mojego punktu widzenia, realia życia w Compton nie przyjmuje jednak postawy rezygnacji, ani nie ogranicza się tylko do cynicznego relacjonowania. Zachowuje optymizm i wiarę, że będzie lepiej i można wyczuć, że jest w tym szczery. W wywiadzie dla i-D na pytanie co mówią o nim jego teksty,  Kendrick odpowiada: "Moje teksty mówią, że mam zasady moralne, mam pewność siebie, mam słabości i silne strony, że jestem człowiekiem". Ta odpowiedź niech będzie podsumowaniem zarówno mojego tekstu jak i całego zadania, którym było zachęcić do poznania młodego talentu jakim jest Kendrick Lamar.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz