źródło: https://www.facebook.com/benkhanmusic/photos_stream |
Dla osoby piszącej o muzyce frustrującym jest trend panujący wśród niektórych młodych muzyków aby zachować możliwie maksymalną anonimowość. Z drugiej budujące jest, że starają się dotrzeć do odbiorców tylko przez muzykę, a nie starannie wyreżyserowaną pozę i wystudiowany wizerunek. Wiadomo, że nie każdemu uda się to na dłuższą metę i chyba tylko panowie z Daft Punk osiągnęli światowy sukces przy praktycznie zerowej utracie prywatności, ale wielu młodych próbuje iść tą ścieżką. Jednym z nich jest Ben Khan, dwudziestojednoletni Londyńczyk z Kaszmirskimi korzeniami.
To by było na tyle jeśli chodzi o jakieś informacje personalne. Można więc spokojnie przejść do ciekawszej części czyli muzyki. Wymyka się ona jakimś gatunkowym przyporządkowaniom, pomieszanie syntezatorów, sampli i gitary, którego nie umiem porównać z żadnym znanym mi artystą. Futurystyczne i hipnotyczne melodie uzupełniane wokalem sprawiającym wrażenie, że śpiew skierowany jest bezpośrednio do słuchacza. Teledyski do każdej ze znajdujących się na debiutanckiej EPce 1992 piosenek idealnie moim zdaniem oddają ten klimat, który z trudem przychodzi mi tu opisać słowami. Obrazy zlepione z wizualizacji, krótkich ujęć wyciętych z filmów i teledysków, zbliżeń i nieokreślonych kształtów, przenikające się i zmieniające jak w kalejdoskopie, w rytm muzyki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz